zaplątani w sieci…

…na fali artykułów w prasie rodzimej i nie tylko zresztą, panszpik zabiera się za objawy uzależnienia od sieci (głownie zaś serwisów społecznościowych). Nie chodzi jednak tylko o uzależnienie od facebooka  (bo ktoś mógłby pomyśleć, że cała akcja jest sponsorowana przez kolegów Pana Gąbki*) a od wszelkiej maści „spoołecznościowek”, które powstają jak grzyby po deszczu (panszpik widział już przycisk „Share” z ponad 50 opcjami :P).

Przeanalizujmy (z autopsji?) objawy niepokojącego przywiązania:

  • 1. Wstajesz i logujesz się, żeby powiedzieć Światu, że już jesteś na nogach (najczęściej w formie: „FFFUUUU!”,  „Dejm, zaspałem!”, lub „X dołączył do grupy Poniedziałku wyp*****laj!”).
  • 2. Zmieniasz obowiązki domowe: zamiast sprzątnąć pokój, wolisz sprzątnąć wrogiego capo w grze z gatunku „mafijnych”, miast skosić trawnik (jeśli takowy posiadasz) – odliczasz do 11:07, żeby zebrać wirtualne truskawki**.
  • 3. Przestajesz lubić, dajmy na to, muzykę Led Zeppelin…zaczynasz „Lubić to!” (rzecz jasna dotyczy to także wypowiedzi w realnym świecie; o ile jeszcze używasz tak przestarzałej drogi komunikacji… zresztą „dwukropek P” dużo łatwiej napisać, niż pokazać z należytym wdziękiem)
  • 4. Zapraszasz wszystkich znajomych swoich znajomych, oraz znajomych znajomych tychże…mimo, że na ulicy części nawet nie poznajesz…Oczywiście dołączasz też do grupy szybko powiększającej twój klan w jednej z gier i zapraszasz wszystkich – to „przyjaciele” do grania.
  • 5. Kiedy dodajesz link i nie dostajesz lawiny komentarzy i „lajków”, patrzysz, kto ze znajomych jest on-line*** i komentujesz ich aktywność, wcale a wcale nie licząc na wzajemność.
  • 6. Przy wyborze telefonu szukasz takiego, który obsługuje mobilne wersje Facebooka i naszej-klasy.****
  • 7. Dziwisz się, kiedy ktoś funkcjonuje bez konta na Facebooku…zachęcasz do dołączenia słowami: Na fejsie jestem codziennie, telefonu i tak prawie nie używam.
  • 8. Czerpiesz aktualności ze Świata z portali społecznościowych – przecież jak zdarzy się coś naprawdę ważnego, ktoś doda link do wiadomości.
  • 9. Zostajesz fanem Małego Głoda zgodnie z sugestią znajomych, a potem kupujesz jogurt francuskiego koncernu i nie zdajesz sobie sprawy, czemu wybrałeś ten (przecież wiesz, że zawiera żelatynę i kolorek z czerwonych robaczków).*****
  • 10. Klniesz jak przewodniczący kongresu szewców, kiedy Facebook padnie na kilka godzin. Znajomych, którzy nadal wolą naszą-klasę przekonujesz, że w porównaniu do niezawodnego Facebooka, nk wiesza się bez przerwy.******
  • 11. W czasie pisania tego tekstu zmieniasz nazwę kategorii „lubię” swojego bloga na „lubię to!”.

Najbardziej uzależnieni…a na nich liczę, w tym miejscu szukają swojego ulubionego portalu (TAK, można kliknąć więcej niż jeden link), i rozsyłają informację o tym wpisie do znajomych.

[facebook] [nasza-klasa] [blip] [twitter] [flaker]

„dwukropek P” „dwukropek P” „dwukropek P”

_____________________________________________________

* nasza-klasa też zresztą wciąga….ostatnio głównie 13-latki, szukające kontaktu z zapomnianymi znajomymi z wcześniejszych lat szkolnych

** istnieją, rzecz jasna, stronnictwa konkretnych aplikacji, jak i zaciekli wrogowie głupoty danego rozwiązania…większość gier opiera się jednak na wariacjach tego samego silnika, a liczbę twórców milionów aplikacji można by policzyć na palcach rąk pierwszego lepszego mutanta popromiennego

***to są jeszcze jacyś znajomi off-line?

****w głębi duszy czekasz na uruchomienie obsługi komórki przez Facebooka

*****marketingowcy za ścianą zacierają ręce i dodają kolejną postać z reklam na facebooku

******podobnie postępują użytkownicy Apple, wychwalający iPhone 3GS, mimo, że jak się zawiesi, to nie idzie nawet wyjąć baterii 😛

panszpik listonoszem…

…powszechnie wiadomo, że raz na kilka przypadków, list dociera do nas z opóźnieniem. Oczywiście jest to skutek lokalnych zaburzeń czasoprzestrzeni (najczęściej już wewnątrz naszej skrzynki na listy) a nie, jak uważają niektórzy, omylności firmy pocztowej. Czasem jednak list znajdujemy nie tyle „kiedy” a „gdzie indziej” …

Tam (lub nawet tu) zawędrował dziś list do pani z ulicy…dajmy na to Husarskiej 23a/5. Problem w tym, że pan szpik mieszka nie przy Husarskiej 32a/5, a przy…powiedzmy Mechaników 23a/5 😉

Korzystając z nadarzającej się okazji, panszpik postanowił dostarczyć kopertę, osobiście (jak się okazało, dwa kilometry przestrzeni dzielące obydwa adresy to betka dla zawirowań czasoprzestrzeni) . Pani adresat przywitała pana szpika ze zdziwieniem, które w czasie wyjaśnień przeobraziło się kolejno w:

większe zdziwienie–>ZDZIWIENIE PISANE KAPITALIKAMI–>ZDZIWIENIE PISANE KAPITALIKAMI Z POGRUBIENIEM–>osłupienie–>odsłupienie(?)–>uśmiech—>większy uśmiech–>”Dziękuję bardzo!”–>uwagi na temat dostawców usług pocztowych (biedaczka nie wie nic o zaburzeniach)—>szczery śmiech pani adresat i zgromadzonych w międzyczasie domowników.

…kto by pomyślał, że tyle radości może komuś dać rachunek za telefon komórkowy 😛

poprawni pesymiści…

…”zimo wy******laj!” krzyczeli niezadowoleni użytkownicy fejsbuka, naszej-kasy, blipa i innych portali wszelkiego pocieszenia…pytanie brzmi: co się stanie gdy im się wreszcie uda i lodową panienkę odeślą na biegun?

Nigdy nie wiadomo co nas może zaskoczyć…atak wiosny, komarów, upału, niezbyt złota polska jesień, apiat atak zimy. (panszpik też uważa, że następowanie wiosny zaraz po zimie jest niedopuszczalne, a pory roku winno się zastąpić chociażby selerami…[winno też byłoby całkiem  w porządku – przyp. red. green.]*)

Oczywiście nie tylko siły natury nam się naprzykrzają…Są jeszcze wredni ludzie i nieprzewidywalne zdobycze techniki, które płatają figle w najmniej spoddzieelhog jehwfvekkahmetnach.

Całe szczęście w tym potoku niemiłych dla oka, ucha (a czasem i pośladków) zdarzeń jedno nigdy nas nie zawiedzie…na każdą porę znajdziemy powód do założenia grupy wsparcia/zbiorowej nienawiści/gremialnego narzekania (niepotrzebne skreślić, obowiązkowo z wyrażeniem dezaprobaty).

…tylko na pesymizm zawsze można liczyć…tylko on napawa mnie optymizmem 😛

————————————————————————————————–

*ze względu na propagowanie spożywania alkoholu „red.” został zwolniony

pararecenzja…

…wpisu tego nie sposób nazwać recenzją…ciężko też przypisać go jednoznacznie do którejś z kategorii…bo i film, który tu opisuję jest…no właśnie-jakie jest „Moje Winnipeg” Guya Maddina?

Dzieło kanadyjskiego reżysera ociera się o stylistykę paradokumentu, śledztwa dziennikarskiego czy autobiografii w takim samym stopniu co o kino noir i i produkcje propagandowe…i sprawia krytykom problemy podobne do tych generowanych przez grupę The Mars Volta.

Winnipeg z pogranicza snów i wspomnień Maddina można zobaczyć w kinach studyjnych, od dziś także w jednym z naszych kin (patrz tagi). Dziwi mnie tylko niska frekwencja na premierowym seansie w Toruniu – na widowni było całe sześć osób…dwie z nich podejrzewam o pracę w kinie. Może to kwestia słabej promocji? Ech, gdyby nie facebook…

Szkoda, bo film jest zdecydowanie wart obejrzenia…Specyficzne poczucie humoru i, przede wszystkim, genialna realizacja to największe atuty tej nietypowej produkcji…która obrana z dygresji i artystycznej otoczki nie opowiada właściwie żadnej historii…

…i tu jest właśnie maestria – opowiadać o czymś 80 minut, wzbudzić zachwyt (przynajmniej części) widzów a jednocześnie uniemożliwić im zrecenzowanie dzieła 😛

tineye.com

Serwis do wyszukiwania grafiki…banał, przecież google robi to lepiej (szczególnie z wtyczką Cooliris)…

Ta wyszukiwarka działa jednak inaczej. Dla podanego przez nas obrazu (zassanego z komputera lub z podanego przez nas adresu) dopasowuje podobne znalezione w sieci…I idzie jej zadziwiająco dobrze…dobre narzędzie dla webmasterów i tropiących spiski typu nasza-kasa.pl ukradła grafikę! (Admin: wpis niepoprawny politycznie – oczyszczono).

Wyniki można sobie uszeregować wedle podobieństwa, rozmiaru (żeby dotrzeć do oryginału) i porównywać w jednym oknie z obrazkiem, który my mamy…

Ale osobiście wolę szeregowanie od najmniej podobnych…Można się doszukać naprawdę zabawnych modyfikacji oryginału…Oczywiście można też się dowiedzieć, że piękność, która zaprosiła Cię na naszej-kasie (Admin) jest też na kilku zdjęciach z podpisem Jenna Jameson. Ale może nie każdy chciałby się tego dowiedzieć… 😛

Co ciekawsze przykłady przeszukań:


…i z dedykacją dla saboteur81

A tu link do wyszukiwarki:

TINEYE

Mars Volta, The

Jeśli miałbym zacząć opisywać swój muzyczny świat, na pewno zacznę nie od „A” ale od „M”…Skoro więc wydumałem sobie kategorię „muzyka” (co przyszło mi do głowy zaraz po utworzeniu konta na RYM) to musi się ona zacząć od grupy The Mars Volta.

Zespół powstał w roku 2001, a ich album wydany w trzy lata później stał sie dla krytyków nie lada problemem…No bo gdzie ich umieścić? Rock progresywny? Alternative? Psychodela? Hardcore? Jazz fusion? (Swoją drogą: krytycy chyba nie mają co robić…po co komu 1532 gatunki muzyczne?)…Jedno jest pewne-album spotkał się z wysokimi ocenami krytyków (m.in.9/10 w NME) i podziałem słuchaczy na „nie-lubiących” i „wyznawców”…podział ten z płyty na płytę zdawał się pogłębiać.

Skład, prócz rdzenia (Omar Rodriguez-Lopez – gitara, syntezatory, Cedric Bixler-Zavala – wokal, Isaiah Owens na klawiszach), jest niezwykle rozbudowany i wciąż się zmienia (chociażby ze względu na bogate instrumentarium)

Do ciekawszych postaci przewijających się przez skład zespołu mozna zaliczyć:

  • Michael Balzary (Flea) – basista Red Hot Chili Peppers, bas na płycie debiutanckiej, trąbka na Frances the mute
  • John Frusciante – gitarzysta Red Hot Chili Peppers, w składzie Volty gitara i (okazjonalnie) klawisze
  • Marcel Rodriguez-Lopez – młodszy brat Cedrica, multiinstrumentalista (na koncertach promujących płytę Stadium Arcadium Red Hotów grał na kilku instrumentach)
  • Adrián Terrazas-González – jazzowa nuta zespołu, specjalista od instrumentów dętych
  • Paul Hinojos – gitarzysta, w żartach prawdziwy twórca zespołu (to on przedstawił sobie Omara i Cedrica)
  • Jon Theodore – perkusja (m.in na Amputechture obłędna); później zastapiony przez Thomasa Pridgena

Dyskografia

  • De-Loused in the Comatorium (2003)

Spokojny początek Son et Lumiere i gwałtownym wpadnięciem w wizje snujące się do KOŃCA-śmierci bohatera opowieści (Julio Venegasa) …Brzmienie nadal bliskie rockowi, wyszukany język i pierwsze oznaki niesamowitych umiejętności wokalnych Cedrica. W genialnym utworze Cicatriz ESP widać pierwiastek jazzowej improwizacji. Powstaje oniryczny i mistyczny teledysk Televators.

  • Frances the Mute (2005)

Wyraźna inspiracja korzeniami etnicznymi członków zespołu-sporo tekstów po hiszpańsku i wpływ muzyki latynoamerykańskiej. Genialny „L’Via L’Viaquez” i kompozycje złożone z wieloczęściowych utworów pokazują kierunek rozwoju grupy…Kolejny teledysk grupy – The Widow.

  • Amputechture (2006) – mój osobisty faworyt

Niesamowicie rozbudowane i wielowątkowe opowieści oraz rozbudowa instrumentarium zaowocowały zaproszeniem zespołu przez showmana Henry’ego Rollinsa do jego programu. Na antenie zagrali dwa „nietelewizyjne” (ze względu na długość) utwory – Tetragrammaton (16:41, na wskroś synkopowy) i Day of the Baphomets (11:57, podzielony na podutwory; obecnie najczęściej odsłuchiwany przez pana szpika utwór TMV).

  • The Bedlam in Goliath (2008)

Inspiracja muzyką etniczną sięga do Afryki, slyszalne także wpływy bliskiego wschodu. W sumie nad albumem pracuje 16 muzyków, dołączają smyczki. Od strony promocyjnej pojawiają się w sieci „teledyski” z wygłupami zespołu przy pracy nad albumem.

  • Octahedron (2009)

Najnowszy album jest koncepcyjnym podejściem do muzyki akustycznej. Choćto, co zespól nazywa łagodnym akustycznym graniem, jest brzmieniem dośc agresywnym. Mimo ciekawego With Twilight as My Guide i wyraźnie „voltowego” Cotopaxi czy osobistej sympatii do tytułu Copernicus, pan szpik woli Voltę z Amputechture i The Bedlam in Goliath.

Muzyka

Poniżej próbka muzyki zespołu (niestety, z racji braku oficjalnych teledysków posiłkuje się domowymi produkcjami fanów)

Początek debiutanckiej płyty (Son et Lumiere + Inertiatic ESP)…to chyba najlepsza jakość dźwięku jaką znalałem

Genialny Day of the Baphomets (w dwóch częściach)

Jeden ze spokojniejszych utworów Volty, Televators (z płyty De-Loused in the Comatorium; oficjalny teledysk)