składnik dodatkowy…

…Do „upieczenia” nowego wpisu (po długiej przerwie zresztą) skłoniła mnie etykieta „chleba” z jednego z hipermarketów (ze względów politycznych wymienienie nazwy sieci w tym miejscu jest po prostu nierealne). Całość tworzy 11 składników oraz śladowe ilości: „jaj, soi, mleka, arachidów, sezamu i łubinu”. Wszystko zaś po to, by arcydzieło myśli technicznej wyglądało jak normalny chleb ważąc przy tym zaledwie 370g. Dodatkową funkcją jest samoistne przekształcenie chlebka w młotek w 12 godzin po upieczeniu (niektóre modele przekształcają się w kostkę brukową, nieliczne otrzepują się z mąki i wychodzą z kuchni rzucając przekleństwami).

Do chleba proponuję smaczny produkt mleczarski z kategorii „leżało obok jogurtu”. Słaby kolor? Koszenila…Za rzadkie? Żelatyna, guma guar, pektyny, skrobia ziemniaczana, mączka chleba świętojańskiego…Niby to wszystko naturalne składniki (mielone czerwone robaczki, wyciągi z buraka i wodorostów) ale, z tego co pamiętam, nie występują w NATURALNYM jogurcie czy serku…

Na deser proponuję wyrób czekoladopodobny i pryskane hormonami , „dużo-szybciej-czerwone” jabłuszko…

Jeśli zjedliście coś z powyższej listy i po lekturze nie jesteście zadowoleni, polecam całkowicie naturalny ol  e   j  r    y     c      y       n        o         w          y                  😛

nie wypada…

…to chyba dobrze (znam przynajmniej kilka rzeczy, które niewypadające są zdecydowanie lepsze od wypadających)…są jednak takie sytuacje, w których zwrot ten potrafi solidnie poirytować…

…nie wypada mówić z pełnymi ustami – zasada dość dobra…jeśli wyobrazić sobie kawałki niedosmażonego bekonu uskakujące z ust małorolnego chłopa wskazującego drogę turyście bez przerywania obiadu. Ale niemożność zabrania głosu z powodu kilku ziarenek słonecznika między zębami?

…nie wypada przesadzać…całe scescie pełłe ufta psy pifaniu poftuf f nifym i nihomu nie pfeskazają* 😛

—————————————————————————————————————

*pan szpik oświadcza, że w czasie pifania pisania tego postu żaden komputer nie ucierpiał z powodu zasypania okruszkami**

—————————————————————————————————————-

** Nie oznacza to jednak, że nie mógł ucierpieć trafiony kawałkiem niedosmażonego bekonu lub małorolnym chłopem

pan szpik krytykiem…

…pan szpik poszedł do miasta dograć pewien tajemniczy wernisaż, który odbędzie się jutro…Ale było zimno i późno już na kucharzenie po powrocie, poszedł więc pan sz. do jadłodajni ******** (nazwa i smak znane redakcji). Restauracyjka nowa, jeszcze mało znana, choć konotacje z pewnym znanym toruńskim rewolucjonistą pozwalają przypuszczać, że z promocją lokalu nie będzie problemu. Tym bardziej, że jedzonko smaczne…

(tu najlepiej pasowałoby „Anyway”) pan szpik zjadł ze smakiem, a że pisuje czasem incognito (i wyłącznie dla podzielenia się wiedzą) dla portalu z recenzjami restauracji, rzucił od niechcenia:

– Spróbowałem już kilku dań, mogę już napisać recenzję…

Pan Kelner wycofał się do kuchni z niezbyt dokładnie skrywanym pośpiechem*.

Po chwili dołączył do pana szpika Pan Szef. Uprzejmie się przywitał, zapytał jak smakowało, wyjaśnił kiedy ulegnie poszerzeniu menu lokalu po czym pożegnał kwieciście…Kiedy pan szpik wychodził z lokalu, płatki białych róż jeszcze osypywały się z jego ramion…

…a gdyby tak wydrukować sobie koszulkę z logo owego portalu i delikatnie odsłaniać ją przy każdej wizycie w dowolnej restauracji? – pomyślał pan szpik…

ale jak zadbać o idealny wydruk na koszulce?

Wiem! Udawać recenzenta drukarni! – pomyślał pan szpik i zarezerwował domenę jakonidrukują.pl 😛

________________________________________________________________________________________

* niezbyt dokładnie skrywany pośpiech oznacza tu delikatne zakrzywienie czasoprzestzreni wokół butów połączone ze swądem palonej gumy